Wege testy part I, czyli pasta francuska i węgierska

Chcąc lepiej poznać rodzimy rynek wegańskich produktów, nawiązałam współpracę z firmą Polsoja. Ta współpracą chciałbym obalić mit, że dania wege (oraz sojowe) są bez wyrazu i smaku. Czy mi się uda? Sprawdźmy!





Na pierwszy ogień poszły pasty. a ściślej - vege pasty w stu procentach składające się z surowców roślinnych. Sama w sobie ani węgierska, ani francuska, nie uderzyła pozytywnie w moje kubki smakowe. Trochę inaczej smakowały ułożone na kromkach bułki pełnoziarnistej z płatkami orkiszowymi.
Pastę francuską, w której (niezgodnie z zapewnieniami w opisie produktu) niestety nie wyczułam charakterystycznego smaku musztardy,, skomponowałam z selerem naciowym oraz sałatą dębolistną. Ostrzejszy posmak selera i lekko orzechowy sałaty dodały paście wyrazu, ale nie zmieniły smaku, praktycznie niewyczuwalnego.



Lepiej było z pastą węgierską. Lekko ostrawa, z nutą papryki, ogórka konserwowego i pomidora, bardzo dobrze komponuje się z pieczywem. Zawiera sporo białka roślinnego i posiada oznaczenie "GMO free". Wystarczyła bułka, pomidor i nać selera, żeby zrobić całkiem smaczne śniadanie.



Pierwsze testowanie produktów wegańskich nie zaskoczyło mnie pozytywnie, wręcz potwierdziło moje doświadczenia z wege jedzeniem. Ale choć początki bywają trudne, poddawać się nie zamierzam. już niedługo kolejny test.


Komentarze

Popularne posty