Gdzie i co zjeść w Macedonii Północnej? - cz. II, Ochryda

Malownicze położenie i bogactwo kulturowe Ochrydy sprawia, że pod kątem popularności turystycznej wyprzedza ona wszystkie inne miejsca w Macedonii, w tym stolicę. I choć ochrydzki bazar nie może się równać z tym w Skopje, to co do jedzenia nie bylibyśmy tacy pewni ;-)

Nad Jezioro Ochrydzkie przybyliśmy w nocy, co oznaczało mniej więcej to, co zwykle w naszym przypadku - szukanie jakiegokolwiek miejsca z otwartą o tej porze kuchnią. Restauracje po 23:00 były jeszcze czynne (w kilku grała nawet muzyka na żywo), ale już raczej serwowały tylko drinki i napoje. Kierowani ostatnimi podrygami nadziei, trafiliśmy do uroczej Taverny MoMir, gdzie z ulgą usłyszeliśmy, że zamówienia przyjmują do 1-szej w nocy :D Restauracja jest bardzo przestronna, urządzona głównie w drewnie, które ożywiają rośliny i kolorowe detale. Jednak największym atutem L jest bezsprzecznie położenie stricte nad jeziorem Ochrydzkim. Część tarasu zrobiona jest na zasadzie pomostu, skąd można podziwiać port i wzgórze z domkami położonymi przy wodzie. Coś pięknego!





W menu znajdziemy kuchnię bałkańską w pełnej krasie, czyli nie zabraknie warzyw, serów, ryb oraz mięsa, któremu restauracja poświęca najwięcej uwagi.

Kelner, który nas obsługiwał był po prostu uroczy - pomocny, zainteresowany, wręcz opiekuńczy, a kiedy zrobiło się chłodniej, ubrał nas w pledy :)

Czekadełko w postaci wypiekanego na miejscu pieczywa (nie spotkaliśmy się z brakiem tego dodatku w żadnym z odwiedzonych miejsc) i pysznych past umiliło nam i tak krótkie oczekiwanie na pierwsze danie.

Z wyborem zup oczywiście problemów nie było, bo od pierwszego dnia na Bałkanach zakochałam się w corbie i mogłam ją jeść codziennie, a najlepiej dwa razy dziennie ;-) W tawernie MoMir zjadłam jedną najlepszych w swojej zuporybnej karierze, i pod kątem smaku, i pod kątem podania. Ostrawa, z dużymi kawałami ryb, dosyć mocno pomidorowa, gęsta, a podana w garnuszku wiszącym nad podgrzewaczem. Więcej proszę!




Moglibyśmy zachwalać tak naprawdę każde danie i dodatek, którego spróbowaliśmy: od sałatek, przez frytki z serem, grillowane warzywa z maślanym sosem aż po stek, przy którym trzeba się zatrzymać.


Bo stek z polędwicy wołowej okazał się mięsnym królem nie tylko wieczoru, ale i całego naszego bałkańskiego road tripa (co prawda był jeszcze taki jeden w Montenegro, ale ten z Ochrydy wyszedł poza skalę). W wersji medium rare, podany z gęstym sosem śmietanowo-grzybowym, soczysty, sprężysty, a w środku kruchy... po prostu bezbłędny.



Gdy zapytaliśmy kelnera o szczegóły tego niesamowitego smaku, ten od razu przyprowadził nam menedżerkę, która jednocześnie okazała się właścicielką restauracji. To, z jaką pasją mówiła o jedzeniu, o selekcji mięsa, o czasie i wysiłku, jaki poświęca na to, żeby posiłki w były najwyższej jakości tylko utwierdziło nas w przekonaniu, że zjedliśmy kolację w najlepszym miejscu, jakie mogliśmy sobie wymarzyć (szczególnie o północy :D).



W Ochrydzie nie można przegapić też bazaru. Bałkany, ku naszej szczególnej uciesze (no dobra, bardziej mojej :D), słyną z wypełnionych po brzegi kolorowymi stoiskami hal targowych, bazarków, mniejszych i większych čaršiji. Jako turystyczna mekka Macedonii, Ochryda oferuje sporo sklepów, kawiarni i miejsc, gdzie można poczuć tego bałkańskiego ducha i kupić np. regionalne rękodzieło. Droga od jeziora na wspomniany bazar prowadzi przez promenadę pełna sklepów i sklepików, gdzie można się zaopatrzyć w najróżniejsze pierdółki :-) Przy okazji wypiliśmy sok z arbuza, tak słodki, aż trudno było uwierzyć, że bez dodatku cukru.



Sam bazar jest umiejscowiony w nowym budynku (wcześniej stoiska stały pod daszkiem) i możemy tu nabyć podobne produkty do tych w Skopje. Na pewno warto, oprócz pachnących słońcem sezonowych warzyw i owoców oczywiście, sprawić sobie miód z plastrem czy papryki w Chociaż według nas numerem jeden na liście zakupów jest pindjur (pindżur), czyli pasta z pieczonej papryki, pomidorów i bakłażana. Nigdzie nie smakuje tak, jak w Macedonii (w końcu to tu rosną najlepsze papryki), a jeden słoik znika w kilka minut, szczególnie przygryzany jednym z serów, najlepiej sirenje prosto z solankowej kąpieli. Dlatego warto się zaopatrzyć w kilka i przy okazji utargować jakiś rabat ;-)
Z przypraw chyba najbardziej charakterystyczny jest bukovec, czyli zmielona papryka, której sekret smaku tkwi w tym, że jest suszona na słońcu.




Ochryda oferuje tyle smaków, zapachów i widoków, że ciężko zamknąć je wszystkie w jednym poście - najlepiej po kawałku odkrywać ją i smakować samemu.

Komentarze

Popularne posty