Gdzie i co zjeść w Macedonii Północnej? cz. I - Skopje

Skopje, mimo prowincjonalnych przedmieść, niepozornych, obdrapanych budynków i  skromnych domków tuż przy sercu miasta, w samym centrum zaskakuje rozmachem i sprawia wrażenie, jakby ten cały chaos stolicy miał w sobie więcej konsekwencji niż przypadku. I mimo niewielkiej w tym roku liczby turystów, Skopje żyje - wieczorami i nocą głównie w pubach, kawiarniach i knajpach przy pomniku Wojownika na Koniu na Placu Makedonia, a za dnia - w okolicach Old Bazaar. Właśnie idąc w stronę Starej čaršiji nie sposób nie skusić się na spróbowanie lokalnego jedzenia, szczególnie że zapach grillowanych potraw roznosi się po całych uliczkach (u nas również sprawdziło się powiedzenie, że żaden mężczyzna nie przejdzie obojętnie obok macedońskiego grilla ;-)). Sprawdźmy więc, co kulinarnie oferuje kraj ekologicznych upraw, najlepszych papryk i pomidorów oraz szczęśliwych krów, owiec i... kucharzy. :-)


Restauracja grillowa PCELA

Na późną kolację wybraliśmy restaurację o wdzięcznej nazwie Pcela (czyli pszczoła), zachęceni przez wygadaną, przesympatyczną obsługę, ilość lokalnych klientów i oczywiście zapach grillowanych potraw (skara), które kucharz przygotowuje na oczach gości. Można więc posiłek zacząć jeść także oczami, jeszcze przed jego trafieniem na stół. :-)



Zaczęliśmy od sałatki szopskiej, która towarzyszyła nam odtąd podczas całej podróży po Bałkanach - jedliśmy ją wszędzie, gdzie tylko się dało :D Warzywa pachnące słońcem polane oliwą i posypane słonym bałkańskim serem to po prostu mistrzostwo w swojej prostocie. W Macedonii do szopskiej dodaje się też kilka oliwek. Żeby sera na stole nie zabrakło, zamówiliśmy też frytki i chleb wypiekany na miejscu - oczywiście wszystko posypane sirene.






Bardzo popularną potrawą jarską w Macedonii jest tavče gravče, czyli biała fasola zapiekana z dodatkiem oleju i przypraw (zazwyczaj słodkiej papryki). To kolejne danie, które urzeka prostotą i smakiem i które chyba niemożliwym jest zepsuć. Nam w każdym razie niedobrego jeszcze nie udało się spróbować.

Kuchnia macedońska stoi także mięsem, zwłaszcza grillowanym. Jagnięcina, wieprzowina, baranina, ale też drób na grillu goszczą często.  W Pceli spróbowaliśmy zawijanego kurczaka (pileški uvijači) grillowanego z serem - mięso zachowało soczystość i do tego ten dymny aromat... Oj tak, Macedończycy zdecydowanie wiedzą, jak używać grilla. I to nie tyko jeśli chodzi o mięsne potrawy - grillowane warzywa i ser to także zdecydowane must eat w Macedonii.



Do jedzenia kelnerzy w Pceli chętnie polecą regionalne piwo, a ja - soki Bravo, które są dostępne na niemal całych Bałkanach.




Do odwiedzin Pceli zachęcają też ceny (choć w Skopje ciężko znaleźć naprawdę drogi lokal) - za obfitą kolację z podwójnymi napojami zapłaciliśmy w przeliczeniu niecałe 70zł.

Restauracja MAL ALTAN

Na luncho-obiad usiedliśmy w restauracji Mal Altan położonej naprzeciwko Kamiennego Mostu. Widok z naszego stolika obejmował kilka fontann i wspomniany most, więc mogliśmy się napatrzeć na centrum Skopje skąpane w popołudniowym słońcu. Był to też jedyny raz na Bałkanach, kiedy nie zamówiliśmy mięsa. Postawiliśmy za to na sery - jeden grillowany, jeden na zimno - oraz warzywa. Hitem, oprócz serów oczywiście, był grillowany kabaczek podany z oliwą i czosnkiem. Robotę zrobiła też sałatka szopska i grillowane (a jakże!) ziemniaczki. Obsługa na szóstkę, wystrój i ogródek na piątkę, jedzenie jak wyżej - i oto mamy kolejnego miejsce do polecenia. Poza tym letnimi wieczorami w Mal Altan można posłuchać muzyki na żywo - my trafiliśmy akurat na kojący gitarowy duet. Zatem zarówno późnym wieczorem/nocą, jak i za dnia można Mal Atan odwiedzić bez zastanowienia.




OLD BAZAAR

Prawdziwe bogactwo kolorów, zapachów i smaków znajdziemy na wspomnianym Starym Bazarze. Pod osobliwym dachem w sercu bazaru znajduje się targ będący prawdziwą fantazją amatorów bałkańskiego jedzenia, bo jest tu dosłownie wszystko, co najlepsze: od pachnących owoców i warzyw, przez lokalne sery, przyprawy, pasty, przetwory, nalewki aż po niepowtarzalne macedońskie miody. Coś pięknego :-) W okolicach Bazaru znajdziemy też sporo knajpek i kawiarni, bo kawa z rana w Macedonii to punkt obowiązkowy.



                                                                      *

Skopje ujęło nas luzem, spokojem i w pewnym stopniu dzikością, ale przede wszystkim autentycznością: w ludziach, architekturze i krajobrazie miasta, a w końcu w macedońskiej kuchni. Bo to jest kuchnia, za którą się tęskni, którą próbuje się odtworzyć w domu i do której się wraca.







Komentarze

Popularne posty