Staropolska sztuka (nie tylko) kulinarna, czyli zajazd Austeria, Ostróda

Są takie miejsca, które skradają nam serca jeszcze zanim przekroczymy ich próg. Tak też było w przypadku zajazdu Austeria położonego nieopodal trasy S7. Restauracja i hotel zachwyca nie tylko malowniczym położeniem i  rozmachem, ale przede wszystkim pomysłem i... duszą. Miejsce wygląda jak namalowane i ze sztuką ma faktycznie wiele wspólnego, ale o tym zaraz. Jeszcze przed właściwą wizytą w gospodzie, nie mogliśmy oczywiście przejść obojętnie obok folwarku zwierzęcego, gdzie zachwycaliśmy się (a szczególnie nasza damska część :-)) okazami między innymi gęsi, świń, kóz, owiec, a nawet emu!

Wracając do samej restauracji, już od wejścia czuć tu wszechobecny rustykalizm w folklorystycznym jego wydaniu. Jest ciepło, przytulnie, a styl zajazdu kojarzy się z ciepłem i przytulnością wiejskiej chaty. Całość bazuje na szlachetnej prostocie miejscami przełamanej wielością barw i naturalności, ale nie brakuje też smaczków w postaci rękodzieła czy obrazów nawiązujących do wiejskiej tematyki.  To wszystko dopełnione jest zapachem rodzimych potraw i odpowiednio dobraną muzyką.

Menu jest w sam raz; ani za krótkie, ani za długie, dopracowane ciekawymi, dowcipnymi opisami i czytelnym podziałem pozycji. Mimo że znajdziemy tu głównie dania typowe dla tradycyjnej kuchni polskiej, a więc bazujące na mięsie, to i weganie nie wyjdą głodni (ekspansja wege-trendów nadal nas zaskakuje). 

Obsługa to kolejna wielka zaleta Austerii - uśmiechnięta, cierpliwa, profesjonalna; taka, dzięki której można poczuć nieudawaną gościnność. 

Przy wejściu można poczęstować się pajdą chleba z bardzo dobrym smalcem.

Do picia zamówiliśmy karafkę domowego kompotu o bardzo dobrze wyważonym stopniu słodkości oraz (tym razem ku uciesze naszej męskiej części) bez kawałków owoców. Do tego pierwszy raz piliśmy kompot z kieliszków ;-)

Na pierwszy ogień poszły oczywiście zupy; żurek oraz dyniowa. Żurek, podany w chlebie, zachwycił nas aromatem, jakością składników – szczególnie kiełbasy oraz jajka – i głębią smaku. Do tego świeżo wypieczony, chrupiący chleb. Do perfekcji zupie brakowało jedynie tego, że mogłaby być gęstsza, jednak to już kwestia gustów i upodobań.

Zupa dyniowa z ziemniakami może nie była jedną z najlepszych, jakie jedliśmy (trochę za słodka i zbyt śmietanowa, przez co smak dyni nieco ginął), ale i tak warta spróbowania.

Dania główne pokazały jednak kunszt kucharza i serce wkładane w przygotowanie dań. Hitem okazała się karkówka w sosie pieczarkowym i kopytkami „jak u babci”. Delikatne, kruche mięso, aromatyczny, gęsty sos z dużą ilością grzybów... nic, tylko zajadać.

Kolejne miłe zaskoczenie zafundowała nam sałatka ze szpinakiem, rukolą, roszponką, warzywami i wiejskim twarożkiem, skąpana w sosie koperkowo-miodowym. To właśnie sos nadawał jej świeży, oryginalny smak.

Do tego oczywiście nie mogłam się powstrzymać przed zamówieniem opiekanych ziemniaczków, które jednak wydały nam się za tłuste. Szkoda, bo do samej jakości kartofelków nie można się było przyczepić.

                                                                           *

Austeria to niesamowite bogactwo kolorów i tradycyjnych smaków doprawione najlepszą z przypraw, czyli gościnnością i serdecznością gospodarzy oraz obsługi. Bardzo się cieszymy, że to właśnie tutaj przywiał nas los (nie udało nam się zjeść przy wyjeździe z Trójmiasta ani w dwóch pozostałych mijanych zajazdach) i tym samym mogliśmy skosztować tutejszych dań w jowialnej wręcz atmosferze. Miejsce jest też przyjazne wszelkim czworonogom, a po restauracji przechadza się dorodny, przyjacielski kot. Dodatkowo przy wejściu do restauracji znajduje się sklepik z regionalnymi, ekologicznymi produktami. Już wiemy, gdzie zatrzymamy się następnym razem wracając znad morza :-)

Ocena ogólna: 9/10

Adres: Rychnowo 6b, Ostróda (przy drodze S7 - 165 kilometr)
Witryna: https://www.facebook.com/austeria.austeria/
Zakres cen: 25-45zł.