Chińska tradycja, czyli restauracja Bliss, Warszawa

Od kilku lat kuchnia chińska przestaje być kojarzona głównie z budką z niezbyt zdrowym jedzeniem i średnio przyjemnym zapachem, a zaczyna mościć sobie miejcie przy tych zapisujących się w świadomości warszawiaków jako świeże i aromatyczne. Położony przy Rynku Mariensztackim Bliss chodził za nami już od pewnego czasu, więc w końcu my przyszliśmy do niego :D Od wejścia słychać orientalną muzykę przeplataną przez gwar rozmów w języku chińskim, a w połączeniu z wystrojem pełnym tradycyjnych akcentów, nie sposób nie poczuć autentyczności i klimatu tego miejsca. W głównej sali przeważa ciemne drewno i oczywiście kolor czerwony.




Obsługa nas nie ujęła - po pierwsze dało się odczuć, że jest jest za mało (jeden kelner na cały lokal w weekendowy wieczór), a po drugie - obsługujący nas pan po prostu wykonywał to, co do niego zależało, nic poza tym. Momentami wręcz czuliśmy, że nie jesteśmy tu pożądanymi gośćmi, tylko klientami, którzy zjedzą, zapłacą i wyjdą. Bez uśmiechu i "zbędnych" rozmów, a przecież zagajenie i choćby polecenie jakiegoś dania, kiedy widać, że się wahamy, jest zawsze mile widziane.

W menu znajdziemy coś dla wielbicieli ostrości i słodkości. Jest kaczka po pekińsku krojona na oczach gości (specjalność lokalu), są ryby w całości podawane w półmiskach, jest też spory wybór zup oraz dań mięsnych i warzywnych.

Są również herbaty podawane w pięknych, tradycyjnych, ręcznie malowanych imbryczkach z takimiż filiżankami do kompletu. Wybraliśmy aromatyczną zieloną jaśminową (jest tez do wyboru ryżowa).


Bardzo dobrym wyborem okazałą się zupa z kukurydzą i jajkiem o bardzo ciekawym smaku; z nutką zarówno słodkiego, jak i słonego. Rozgrzewająca i pożywna.


Podczas próbowania sajgonek w wersji warzywnej (w trakcie zamawiania jeszcze specjalnie dopytaliśmy, czy na pewno jest to wersja wegetariańska) odkryliśmy, że są w nich... kawałki mięsa wieprzowego (wieprzowina jest przecież dosyć charakterystyczna i raczej nie sposób jej nie wyczuć). Kelner najpierw upierał się, że jest to czarna fasola (serio?), a później stwierdził, że jeśli to mięso, to "tak nie powinno być". I tyle, żadnego przepraszam czy propozycji wymiany dania. W dobie weganizmu i diet bezmięsnych taka sytuacja to podwójne faux pas. Szkoda też, że nie podano do nich żadnego sosu, ale to już inna bajka.
Nie wiedzieć czemu, do jedzenia nie podano pałeczek.


Sałatka z ogórkiem, cebulą, prażonymi orzeszkami i gęstym sosem była idealnym przykładem, jak mniej znaczy więcej w kuchni chińskiej. Kilka prostych składników (dobranych idealnie pod kątem smaku i chrupkości), a jaki efekt!


Na drugie danie wybraliśmy dorsza w panierce oraz smażonego bakłażana w sosie czosnkowym. Obydwa dania zaskoczyły nas bardzo dużą porcją. Bakłażan był słodki, a mimo to miejscami ostrawy, intensywny, aromatyczny i po prostu pyszny.


Dorsz w sosie słodko-kwaśnym również jest wart polecenia; chrupka panierka zgrywa się z delikatnym mięsem pokrytym lepką glazurą. Do tego dobraliśmy smażony ryż z jajkiem i warzywami.


                                                                     *
Bliss nie olśnił nas swoim blaskiem, wręcz nieco zawiódł. I wcale nie jedzeniem i wystrojem (bo te elementy zasługują na szczególna pochwałę), ale obsługą i sytuacją ze spring rollsami, która bardziej studzi zapał niż zachęca do kolejnych odwiedzin. Bliss broni się jednak autentycznością oraz lokalizacją. Nie bez powodu na rynku warszawskim jest już ponad 20 lat, co przy dzisiejszej rotacji lokali jest nie lada wyczynem. Ceny dań są rozsądne, jednak trzeba wziąć pod uwagę, że do każdego rachunku jest doliczany serwis, bez względu na ilość osób przy stoliku. Warto tu przyjść dla kuchni i myślimy, że potwierdzi to niejeden gość z Chin. :)


Ocena ogólna: 7,5/10

Adres: Ul. Boczna 3, Rynek Mariensztacki, Warszawa
Witryna: http://www.restauracja-bliss.pl/
Zakres cen: 25-40zł. 

Komentarze

Popularne posty