Ziemniaki z pieca na celowniku, czyli Bar pod Rybą, Gdańsk

Spacerując uliczkami Gdańska zawsze staramy się odkrywać coś nowego, także kulinarnie. Tym razem zaciekawił nas bardzo oblegany Bar pod Rybą. Mimo nazwy, która może być myląca, serwuje on głównie pieczone ziemniaki i bliżej mu raczej do restauracji niż typowego baru (choćby przez brak samoobsługi). Usytuowany na nastrojowej, pełnej architektonicznych i historycznych smaczków, jednej z najpiękniejszych ulic Starego Miasta -  Piwnej, jest idealną miejscówką dla głodnych turystów. To właśnie lokalizacji knajpka zawdzięcza niepowtarzalny klimat, choć wnętrze i ogródek też są miłe dla oka i... nosa, bo wokół rośnie sporo świeżych ziół. Jednak główną motywacją było oczywiście skosztowanie pieczonych gruli, których nigdy nam nie dość. ;-)




Mimo pracy na najwyższych obrotach (w ciepły sierpniowy weekend Bar przeżywał dosłownie zatrzęsienie gości), obsługa była ciągle uśmiechnięta i pomocna. W takich warunkach po prostu nie sposób tego nie docenić.

W menu główną rolę odgrywa wspomniany pieczony ziemniak, podawany z dodatkami wszelakiej maści; jest tradycyjny poznański gzik, góralska bryndza, wołowina po meksykańsku czy nawet kawior z łososia. Są też i ryby, ale po przeczytaniu opinii w internecie, woleliśmy nie ryzykować.

Na początek niezmiennie zabraliśmy się za zupy: fasolkową (z fasolką szparagową) oraz pomidorową, obydwie gotowane na mięsnym wywarze. Byłam bardzo ciekawa fasolkowej i choć w smaku nie okazała się niczym nowym - porównałabym ją do jarzynowej z trochę większą ilością fasolki - to jakością trzymała poziom. Poza tym sezon na strączki trwa, a dania z sezonowych, świeżych składników smakują lepiej, a przy okazji są zdrowsze.


Po długich przemyśleniach (bo ciężko jest dokonać wyboru, kiedy chce się spróbować ponad połowy pozycji ;-)) zamówiliśmy ziemniaki z nadzieniem nazwanym wieprzowiną korsarza (łopatka wieprzowa duszona w kapuście z cebulą, boczkiem i kminkiem, masło, przyprawy). Całość przypominała raczej bigos z kartoflami; i smakiem, i konsystencją, niż ziemniaki z pieca z dodatkami. Do każdego nadzienia wybierało się sos, który tu był całkiem zbędny, przez co trochę popsuł danie.


Na drugim talerzu połączyliśmy dwa nadzienia: jedno z pieczarkami, brokułami i serem gorgonzola, drugie o adekwatnej nazwie "samo zdrowie" (grillowana papryka, cukinia, pomidory, fasola, brokuły, marchew, kiełki, świeże zioła, ser gorgonzola, masło, przyprawy). Takie combo warzyw i sera miało być strzałem w dziesiątkę, ale wyszło trochę przewidywalnie (choć też aromatycznie), a gorgonzoli praktycznie nie dało się wyczuć. Nie mamy też pewności, czy niektóre składniki nie były mrożone. Jednak porcja była pokaźna, całość sycąca i przy tej kombinacji sos czosnkowy miał już rację bytu.


                                                                    *
Bar Pod Rybą ma rewelacyjną lokalizację, profesjonalną obsługę i dobre jedzenie. Niestety tylko "dobre", bo po restauracji z tak długim stażem i doświadczeniem w pieczeniu ziemniaków spodziewaliśmy się jednak pyr najwyższej jakości z takimi też składnikami. Wyszliśmy najedzeni, ale nie nasyceni. Dużym plusem jest za to różnorodność dodatków do wyboru i świeże zioła oraz opcje bezglutenowe i dla wegan. Nie jest źle, ale może być o wiele lepiej.

Ocena ogólna: 6,5/10

Adres: ul. Piwna 61/63, Gdańsk
Witryna: http://barpodryba.pl/
Zakres cen: 20-30zł

Komentarze

  1. Wszystko wygląda bardzo smakowicie. Sam myślę o otwarciu restauracji, ale ze względu na ograniczone możliwości finansowe kupię foodtrucka na stronie https://shinetrailers.com/.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty