Bez kokosów, ale z anansem, czyli Qchnia, Warszawa

Do Qchni wybraliśmy się w weekendowy, jeszcze mroźny marcowy wieczór. Lokal położony jest nieopodal stadionu Legii, zatem nikt kto choć trochę orientuje się w mapie Warszawy nie powinien mieć problemu z trafieniem tutaj. Qchnia to tak naprawdę 2 rodzaje... kuchni: polska i azjatycka. Każda ma swoje piętro, co czyni wnętrze przestronnym, mimo że z zewnątrz można odnieść inne pozory. Wygląd bardzo nam się spodobał; jest zielono, estetycznie i po prostu przyjemnie. W menu mamy pozycje zarówno dla wegetarian, jak i mięsożerców, choć ci drudzy na pewno będą bardziej zadowoleni z ilości pozycji. Usiedliśmy w części azjatyckiej i to  jej smaki postanowiliśmy przetestować.





A propos menu - można zamówić zarówno danie w pełni skomponowane przez Qchnię, jak i złożyć je samemu. Wybór zatem jest na tyle różnorodny, że każdy powinien znaleźć coś dla siebie. My postawiliśmy na zupy i sajgonki, ale o tym za chwilę, bo aż palce pieką, żeby napisać o obsłudze, która niestety nie pokazała się od najlepszej strony.  Krzyki przez cały lokal nie przeszkadzały tak, jak brak wiedzy na temat tego, co znajduje się w karcie, nie mówiąc już o jakimkolwiek pojęciu o kuchni Azji. Nieprzyjemne to uczucie, kiedy nie dostaje się odpowiedzi na żadne pytanie dotyczące wybranej pozycji, a obsługa nie ma pojęcia ani co to jest bun (wypadałoby się dowiedzieć choćby z racji tego, że wiele dań z karty ma to tajemnicze słowo w nazwie) ani z czego zrobiona jest wybrana zupa (podobno wszystko z 'tego samego', tylko nie wiadomo dokładnie z czego). Pozostaje pocieszenie, że lepsza obsługa niekompetentna niż niemiła, bo pani była całkiem sympatyczna. Koniec narzekania, przejdźmy do konkretów, czyli jedzenia ;)


Zamówiliśmy sajgonki mięsne oraz wegetariańskie i tu miłe zaskoczenie; chrupiące, w obydwu wersjach po brzegi wypełnione farszem, w delikatnym i cienkim cieście. Jedyne zastrzeżenie - wegetariańskie były za mało wyraziste, za to zbyt tłuste. Sosy raczej typowe dla barów typu "chińczyk".


Na danie główne zdecydowaliśmy się na zupy.  W Bún Cá (z rybą, a konkretnie sporymi kawałkami mintaja w panierce) dużym plusem był świeże zioła, ale bulionowi zabrakło esencjonalności i charakterystycznego posmaku. Minusem był też dla nas kawałki ananasa, który sprawiał, że zupa była nieco za słodka. Tu też szkoda, że pani obsługująca nie wiedziała, co w zupie oprócz ryby się znajduje, ale koniec końców - po lekkim doprawieniu - danie smakowało naprawdę dobrze i było bardzo sycące.


Drugą zupą była
phở bò, czyli absolutny klasyk kuchni wietnamskiej, robiący ostatnimi laty furorę w stolicy. Jak zaprezentowała się ta? Poprawnie; do zachwytu brakowało większej miękkości wołowiny i pełni aromatu bulionu.

*
Qchnia to wcale niezłe jedzenie w azjatyckim (lub polskim - ale tego jeszcze nie możemy ocenić) wydaniu i dogodnej lokalizacji (znad samej Wisły można tu dojść w kilka minut), choć obsługa trochę zniechęca. Nie spodziewajmy się kokosów (chociaż ananasów jak najbardziej ;)), za to niewygórowanych cen, solidnych porcji i ogólnie przyjemnej atmosfery - jak najbardziej. Pewnie wrócimy spróbować innych pozycji, tym bardziej, że w sezonie wiosenno-letnim działa tutaj również ogródek.

Ocena ogólna: 6,5/10

Adres: Ul. Rozbrat 4/róg Łazienkowskiej, Warszawa
Witryna: http://qchnia.waw.pl/
Zakres cen: 15-25zł. 

Qchnia Menu, Reviews, Photos, Location and Info - Zomato

Komentarze

Popularne posty